piątek, 1 marca 2013

Chapter 7.


~z perspektywy Marthy~

Wszystkie wydarzenia, wszystkie emocje skumulowały się. Minęłam próg sali przylotów i uniosłam głowę do góry. Wśród tłumu czekających na swoich bliskich wypatrzyłam Willa. Jego twarz nie oddawała żadnych emocji. Była bezwyrazowa, ponura. Wzrok mojego brata błądził pomiędzy jednym, a drugim stoiskiem z napojami i przekąskami. Zawiodłam go. Moją mamę, mojego tatę, ale przede wszystkim siebie. Szanse były nikłe, jednak myślałam że stać mnie na znacznie więcej. Wraz z opuszczeniem samolotu powróciłam do szarej rzeczywistości, monotonii. William spojrzał w moją stronę. Na twarzy Bruneta można było dostrzec delikatny uśmiech. Wiedziałam, że to wymuszony gest. Miałam takie przeczucie, a nawet pewność, że to był maskujący blef. Wolno zmierzałam w jego stronę. Bałam się konfrontacji i tych wszystkich wyrzutów. Zaprzepaściłam szanse, ludzie mają prawo narzekać na mnie i obrażać moją osobę. Willdo przepchał się przez tłum ludzi, a ja z każdym krokiem będąc bliżej brata miałam większą ochotę płakać. Poczułam, że moje oczy się szklą. Nagły napływ łez spowodował, że nie mogłam ich dłużej tamować. Będąc dosłownie dwa kroki od Willa po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Chłopak rozłożył ramiona. Pozwolił wtulić się w jego tors. Poczułam się bezpiecznie, beztrosko. Czułam bijące od niego ciepło. Will otulił mnie swoimi ramionami i ucałował czubek mojej głowy.
-Przepraszam. – tylko tyle zdołałam  powiedzieć, a właściwie wyszeptać. Brunet odsunął się na krok ode mnie, lecz w dalszym ciągu trzymał moje ramiona.
-Martha, nie płacz. – otarł spływającą pojedynczą łzę. – Nie warto. Nie poznali się na tobie, na twoim talencie. Ich strata. – mój brat ponownie przytulił mnie do siebie tym razem zdecydowanie mocniej. – No już. Panno Brooks głowa do góry. Chce zobaczyć ten piękny uśmiech. – spojrzałam w oczy Williama. Pomimo, że obraz był rozmazany ja w dalszym ciągu mogłam dostrzec jego delikatne rysy twarzy. Pod wpływem jego słów ogarnęło mnie ciepło. Kąciki moich ust mimowolnie powędrowały do góry. Will zabrał moją walizkę i ujął moją dłoń. Zaczął prowadzić do samochodu. – Wracajmy, rodzice czekają.
*
Woda wypełniająca większą część wanny swobodnie zakrywała moje ciało. Dała ukojenie moim zszarganym nerwom. Wytchnienie od wszystkiego. Siedziałam wpatrując się w kafelki ścienne. Od czasu do czasu podnosiłam dłoń do góry i obserwowałam jak krople cieczy wracają do swojego epicentrum. Można by powiedzieć, że w pewnym sensie relaksowało mnie to. Nie myślałam wtedy o tym co wydarzyło się kilka dni temu. Rozpamiętywanie jest najgorszym czym Bóg nas obdarzył. Wolałabym dać sobie spokój i zapomnieć. To było niemożliwe. Przynajmniej mi się tak wydawało. Musiałam otwarcie przyznać przed sobą, że jestem słaba. Za mało treningów, za mało wysiłku. To dało się we znaki 19. listopada. Zawaliłam najważniejszą dla mnie sprawę, a teraz było mi szkoda. Nabrałam chęci do jeszcze cięższych ćwiczeń. Chciałam zacząć walczyć z moją słabością, jaką było rozpamiętywanie. Z moich przemyśleń wypędził mnie delikatny odgłos. To deszcz zaczął padać i uderzał o szybę z całą swoją siłą. Spojrzałam przed siebie. Wpatrywałem się w okno jak zaczarowana. Lubiłam deszcze. Każdy Londyńczyk powie, że go lubi. To normalne w naszym mieście. Zawsze uchodziło ono za pochmurne i najbardziej nieprzewidywalne pod względem pogody. Każdy mieszkaniec, jak i turysta miał przy sobie swój parasol czy pelerynę. Ja nie miałam tego w zwyczaju, więc nie raz gdy drobne krople zaczęły zlatywać z nieba ja wracałam do domu bez suchej nitki na sobie.
Sięgnęłam po puszysty ręcznik leżący na blacie obok umywalki.  Osuszyłam swoje ciało i opuściłam wannę. Stanęłam na zimnych kaflach, moje ciało momentalnie przeszedł dreszcz. Założyłam na siebie mój liliowy szlafrok, aby zapowiedz dalszym dreszczom.  Podeszłam do okna. Spojrzałam na Londyn zza szyby sponiewieranej mokrymi plamami. Zawsze kiedy musiałam pomyśleć przychodziłam właśnie do łazienki i patrzyłam na London Bridge. To był największy urok mieszkania w Londynie. Mogłam patrzyć się na tętniące życiem miasto zaledwie zza szyby w skromnym domu. To właśnie tam spędzałam najwięcej czasu. Nie był to czas zmarnowany. Był najlepszy i niepowtarzalny.
*
-Mamo? – wychodząc z mojego pokoju zaczęłam rozglądać się po domu w poszukiwaniu moich bliskich. Szukając mamy zajrzałam do kuchni. To tam zazwyczaj krzątała się ta wątła kobieta. – Tato? – Następnym moim przystankiem był mały warsztacik ojca. – Will? – za każdym razem odpowiadała mi cisza. – Jest ktoś w domu? – krzyknęłam na cały głos. Ponownie nic nie usłyszałam. Wszyscy gdzieś nagle zniknęli, a ja miałam poczucie, że muszę komuś pomóc w jego codziennych czynnościach. Nie było mi to widocznie dane tego dnia. Maszerując po opustoszonym domu znalazłam małą karteczkę zaadresowaną do mnie. Leżała na stoliczku zaraz przy wyjściu z domu. Podniosłam ją do góry i zaczęłam czytać ciąg wyrazów.
‘Kochanie, wyszłam do pani Ceaton. Tata pojechał po materiały do hurtowni, a William miał do załatwienia ważną sprawę. Będziemy niedługo. Nie martw się o nas. Mama.’
Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę salonu. Sięgnęłam po pilota, aby po chwili włączyć telewizor. Zadziwiającym faktem był fakt, że ostatnio oglądanym kanałem była stacja muzyczna. Mój tata zwykle nie lubił  oglądać tego typu rzeczy. Preferował mecze i wiadomości. Odłożyłam pilota z powrotem na stoliku. Usiadłam na kanapie i wsłuchiwałam się melodiom docierającym z odbiornika. W prawym górnym rogu pojawiła się zapowiedź następnego programu. Po audycji, która leciała w tamtym momencie mieli wyemitować wywiad na żywo z Los Angeles. Z myślą, że brak zajęcia i deszcz paraliżują mnie i zmuszają do siedzenia w domu postanowiłam obejrzeć go.
W przeciągu niecałych pięciu minut na białym tle pojawił się prezenter, zapraszający widzów na wywiad-niespodziankę.
-Witamy wszystkich widzów przed telewizorami. Jestem Kim Carter i poprowadzę dzisiaj dla was program. Wiemy, że sensacją dla was jest iż sławny boyband One Direction zawitał w Los Angeles aby w najbliższych kilku dniach dać serie koncertów na arenie Staples Center. Postanowiliśmy to wykorzystać i przeprowadzić wywiad z nimi. – powiedziała kobieta o długich, kręconych włosach. – Witamy was w Los Angeles. Miło mi was tu gościć dzisiaj.
-To nam jest miło, że możemy porozmawiać z tobą. – kamera skierowała się na chłopaka w bardzo krótkich włosach i już po chwili na ekranie pojawił się purpurowy pasek z napisem ‘Liam’. Kobieta zaśmiała się na te słowa i kontynuowała wywiad. Podczas niego Kim pytała głównie o ich trasę koncertową, ich następną płytę i historie miłosne, których nikt dotąd  nie słyszał. Patrzyłam na każdego po kolei. Wydawali się być miłymi, dobrze ułożonymi chłopakami. Przez kilka minut zdążyłam nauczyć się imion każdego z nich. Najbardziej rozpoznawalny był chyba Blondyn. Jego śmiech był tak zaraźliwy i tak bardzo znajomy, że nie dało się nie uśmiechnąć. Dodatkowo irlandzki akcent też dawał o sobie znać praktycznie w każdym wypowiedzianym przez niego słowie. Koło Nialla siedział Harry. Chłopak o brązowych lokach i jeżeli dobrze mi się zdawało, o zielonych oczach. Podczas wywiadu był ponury. Prawie w ogóle się nie odzywał i był stale zapatrzony w jakiś punkt. Zaintrygował mnie. Wyglądał uroczo kiedy cały czas skupiał się na czymś. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
-Panie Styles. – Carter zwróciła się do chłopaka, który automatycznie odwrócił głowę w jej stronę. – Coś taki zamyślony? Wyglądasz na przygnębionego. Czy coś nie gra?
-Ma złamane serce. – wtrącił Louis.
-To fatalnie. Jak do tego doszło? – dziennikarka była bardzo dociekliwa. Gdybym była na miejscu Harryego nie odpowiedziałabym na to pytanie. To jego prywatna sprawa, która na pewno mocno uciska jego serce. Nawet ludzie showbiznesu mają swoje życie prywatne. Oni są tylko ludźmi.
-Zakochał się w nieodpowiedniej dziewczynie. – irlandzki akcent znów zadźwięczał w moich uszach. Kim jedynie pokręciła głową i uważnie spoglądała na Stylesa, który sprawiał wrażenie jakby zaraz miał się rozpłakać.
-Dajcie mu spokój. – tym razem głos zabrał Zayn. Na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie jakby Loczek był jego najlepszym przyjacielem, dlatego go broni przed dziennikarskimi piraniami. – To jego sprawa. – Harry posłał mu pełne podzięki spojrzenie. Już na pewno wiedziałam, że to był nie wygodny dla chłopaka temat. Kobieta ponownie wzruszyła ramionami i powróciła do wywiadu. Jej obojętność względem tego była karygodna. Pokazała tym, że szuka tylko sensacji. Nienawidziłam czegoś takiego. Nigdy nie chciałam być sławna ze względu na brukowce i tabloidy, które non-stop wygadują brednie na temat zwykłych ludzi, którym zwyczajnie w świecie poszczęściło się w życiu. Nie to co poniektórym. Na samo wspomnienie czułam nieprzyjemny dreszcz. Oczy same szkliły się. Będąc sama w domu dałam upust łzą, które tak bardzo przypomniały mi te bolesne wspomnienia, które na pewną spędzą sen z moich powiek przez następne kilkanaście tygodni…
~*~
Witam was ponownie. :))
przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic, ale najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu.
nawał nauki w tym tygodniu to spowodował.:(
*
co do rozdziału to wyszedł moim zdaniem taki nie za fajny.
miałam wiele pomysłów, ale nie wiedziałam jak to rozegrać.
dlatego jest taki, anie inny.;/
przepraszam za wszelkie błędy.
*
piszcie swoją opinię poniżej.
7+ komentarzy = następny rozdział.
*
a tak w ogóle to dnia dzisiejszego jeden z głównych bohaterów obchodzi urodziny.:)
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO JUSTIN! :) x

11 komentarzy:

  1. Świetny,boski i przecudowny..<3 Kieedy planujesz dodac następny.?:>/Daniella.*-*

    OdpowiedzUsuń
  2. On jest zajebisty a nie beznadziejny. ! Tylko troche krótki ale po za tym nie mam uwag :D. Kiedy następny ? :D / Ziuta_xD

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko jaki Harry biedny ;( i Martha ! musza sie spotkacc i ona sie w nim zakochac ;3 genialnyy ;* czekam na nowy ;)

    Zzx

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie czekam na kolejne i wszystkiego najlepszego Justin

    OdpowiedzUsuń
  5. Weź, ja tam myślałam, że Harry powie coś o tym, że szuka Marthy czy coooś. A tu on tak smuta. Biedny. :(
    Czekam na nowy. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutnoo ;/ ale rozdział cały naprawde fajny ! Już nie mogę się doczekać co wydarzy się dalej ;) letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest genialny a nie! ciekawe co będzie się działo dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bomba cudo i ;D
    -Natt

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Przypadkowo trafiłam na Twojego bloga, a po przeczytaniu tego rozdziału muszę przyznać, że świetnie piszesz. Zaintrygowała mnie ta historia, zabieram się do czytania opowiadania od początku ;*

    Zapraszam do siebie: http://sad-beautiful-tragic-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń