sobota, 9 marca 2013

Chapter 8.


~z perspektywy Justina~

Presja to coś czego od zawsze nienawidziłem. Wszyscy z mojego otoczenia doskonale o tym wiedzieli. Mimo tego Harry i tak wywierał ją na mnie. Czułem się przytłoczony i bezsilny. Chłopak miał rację, że Martha to utalentowana tancerka. Słuszność miał też w kwestii dyskryminacji dziewczyny. Sędziowie niewątpliwie postąpili nie tak jak należało to zrobić. Z ich słów można by wnioskować, że są bezdusznymi krwiopijcami, którzy we wszystkim szukają tylko korzyści i sposób jakby zarobić. Irytowało mnie ich podejście do biedniejszych osób. Sam byłem kiedyś w takiej sytuacji. Nawet gorszej. To okropne uczucie, że jesteś tylko ciężarem na czyichś barkach, poczucie że coś w tobie jest przeszkodzą. Kiedy to moja mama pracowała całymi dniami, aby tylko zapewnić mi normalne życie ja obmyślałem plan, który mógłby pomóc kobiecie w jakichś sposób. Doskonale wiedziałem co czuła Martha. Dlatego za wszelką cenę chciałem jej pomóc. Jednak przy takich sytuacjach okazywało się, że artysta w tym wszystkim nie ma nic do powiedzenia. Byłem zależny od woli Scootera, na którego wpływało wiele innych czynników zabraniających mi jakichkolwiek działań w tej sprawie. Chciało mi się śmiać i jednocześnie płakać. Cała ta sytuacja była idiotyczna. Dlaczego nie miałem prawa wyrazić swojej opinii? To znaczy miałem prawo, lecz nikt nie brał go na poważnie. Co w końcu ma dogadania dzieciak z małej prowincji w Kanadzie?!
*
Nerwowo obracałem w dłoniach telefonem. Od castingu nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Mętlik to było mało powiedziane. W głowie trwała wielka rewolucja. Radzono mi, abym zajął się czymś pożytecznym. Nie byłem w stanie znaleźć sobie dostatecznie interesującego i relaksacyjnego zajęcia. Wszystko leciało mi z rąk. Dłonie miewały nagłe drgawki. To było nic w porównaniu do tego co czułem od środka. Byłem całkowicie rozdarty, załamany. Błahą sprawą, a jednak.
-Justin! – głos ochroniarza rozniósł się po korytarzu. Leniwie przeniosłem wzrok w stronę drzwi i po chwili dostrzegłem wchodzącego przez nie Kennyego. Trzymał on coś w dłoni. Kartkę papieru. Trudno było określić. Ciemnoskóry mężczyzna trząsł swoją dłonią co uniemożliwiało mi widoczność. – Spójrz co mam! – mówił zaaferowany.
-Co to jest? – odparłem beznamiętnie.
-List! Z Anglii. Przeczytaj szybko! – ponaglał. Przejąłem z jego rąk skrawek papieru i wlepiłem wzrok w tekst:

Drogi Justinie,
Nazywam się Charles. Jestem dyrektorem szkoły w której uczy się Martha Brooks – uczestniczka twojego castingu. Piszę do Ciebie z tego względu iż uważam, że popełniłeś ogromny błąd nie zatrudniając jej. Dziewczyna ma potencjał. Świetnie tańczy. Dokładnie pracuje nad każdym układem. Jest skrupulatna i punktualna. Jako dziecko miała ciężkie dzieciństwo. Dorastała w domu w którym często brakowało funduszy na wszelkie niezbędne rzeczy. Brakowało jej rodzinnego ciepła. Rodzice ciężko pracowali, aby zapewnić Marthcie i jej bratu dogodne warunki do normalnego funkcjonowania. Nie oszukujmy się. Nie było tak pięknie. Martha często musiała pomagać rodzicom. Nie było nawet mowy, aby pobierała ona jakiekolwiek lekcje tańca. Mimo wszystko nauczyła się. Od dziecka jest samoukiem. Wszystkie jej umiejętności może zawdzięczać jedynie kasetą z nagraniami. Jestem w stanie uwierzyć, że z jej upartością może daleko zajść i wiele osiągnąć. Uwierz mi chłopcze, że ona  uświetni Twoje koncerty. Ręczę za to. Dlatego apeluję, abyś jeszcze raz przemyślał swoją decyzję.
Z poważaniem,
Charles O’Donnel.

Czytałem uważnie każde słowo listu. Spojrzałem niepewnie na Hamiltona. Na jego twarzy widniał uśmiech.
-Co na to zarząd? – zapytałem.
-Ulegli.
-Jesteś pewien? – w moich żyłach krew nagle zaczęła pulsować. Poczułem ciepło przepływające przez moje ciało.
-Na sto procent. – uśmiech mężczyzny poszerzył się. Podniosłem się szybko z sofy i ruszyłem w stronę wyjścia.
-Na co my jeszcze czekamy Kenny? W drogę!
*
-Dziękuję panie Bieber, że pan pomyślnie rozpatrzył mój list i jednak zdecydowałeś się chłopcze dać jej jeszcze jedną szansę. – wolnym krokiem przemierzaliśmy korytarz opustoszałej, londyńskiej szkoły.
-Gdzie mógłbym znaleźć Marthę? – zapytałem.
-Zapewne trenuje. Bardzo przejęła się. Od powrotu ze Stanów trenuje trzy razy więcej. – poczułem wyrzuty sumienia. Dziewczyna męczyła się tylko dlatego, że komisja przekreśliła ją na samym starcie.
-Mógłby pan zaprowadzić mnie pod salę?
-Naturalnie. Proszę tędy. – starszy mężczyzna wskazał ruchem dłoni, abym kierował się prosto. – Tam są drzwi.
-Dziękuję. – odparłem i czym prędzej ruszyłem we wskazane miejsce. Spojrzałem na zegar wiszący na marmurowej ścianie. Wskazywał on 22:13. Przeniosłem wzrok na salę treningową. Światła były zapalone. Wychyliłem się dyskretnie i dostrzegłem dziewczynę majstrującą przy  odtwarzaczu. Nacisnęła przycisk i już po chwili z głośników wydobywała się melodia piosenki ‘Hall Of Fame’ . Dziewczyna podeszła do drążka i zaczęła wykonywać ćwiczenia rozciągające. Robiła to sprawnie i szybko. Miewała drobne potknięcia. Nie zważała na nie i dalej kontynuowała to co robiła. Kiedy zaczęła się druga zwrotka piosenki dziewczyna odeszła od drążka i wpatrzona w lustrzane odbicie wykonywała baletowy układ. Z mojej perspektywy wyglądało to niesamowicie. Pokazała ona przekazać dużo emocji swoim tańcem. Działało to nawet na mnie. Brooks potknęła się. Upadła na ziemię. Mocno uderzyła zaciśniętymi pięściami o wypolerowane, drewniane podłoże. Ponownie spojrzała w lustro. Wstała szybko z miejsca. Przygotowała się do pozycji wyjściowej i zaczęła wszystko od początku. Tym razem szło jej jeszcze lepiej. Jej ruchy były dynamiczne, pełne pasji. Wywarła na mnie ogromne wrażenie. Była bardzo zdeterminowana. Dyrektor się nie mylił.
Martha zakończyła swój układ. Opadła bezsilnie na ziemię i próbowała załapać oddech. Zgarnąłem do kieszeni butelkę z wodą, która akurat stała na stoliku niedaleko sali. Przekroczyłem próg pomieszczenia. Zacząłem klaskać. Byłem pełen podziwu dla niej. To co robiła było niesamowite. Zdezorientowana dziewczyna przeniosła na mnie wzrok i podniosła się do pozycji leżącej. W szoku przyglądała się mojej osobie.
-Wow. To było niesamowite. – zakończyłam swój aplauz kiedy stałem już bardzo blisko. Sięgnąłem po butelkę z wodą i podałem ją dziewczynie. Drżącymi dłońmi przejęła kawałek plastiku. – Mogę się dosiąść? – zapytałem, a ta tylko pokiwała twierdząco głową nie potrafiąc wydusić z siebie ani słowa. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. – Świetnie tańczysz.
-Dzięki. – odparła.
-Słuchaj… może zabrzmi to banalnie, ale to nie miało tak wyjść. Okazało się, że na nic nie mam wpływu. Poza tym byłem pewny, że przyjmą cię. Z ich strony to był największy błąd i tylko podkopali dołek pode mną. Nie wyobrażam sobie tego wszystkiego bez twojego udziału.
-Przepraszam cię, ale nie rozumiem. Możesz mi wyjaśnić?
-Nastąpiła wielka pomyłka. Przyjechałem, aby ją naprawić.
-Co to oznacza? – zapytała niepewnie.
-Chciałabym, abyś została członkiem mojej grupy tanecznej. – dziewczyna zatkała z wrażenia usta dłonią.
-O mój Boże. – wyszeptała. – Mówisz poważnie?
-Śmiertelnie poważnie. Nie wyobrażam sobie innej opcji. – uśmiechnąłem się zachęcająco. – To jak będzie?
-Mam jeszcze jedno pytanie? – powiedziała całkowicie poważnie. Przeraziło mnie to.
-Oczywiście. – Martha spojrzała prosto w moje oczy. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Byłem zmieszany. Bałem się odmowy. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i wypuściła wolno powietrze przez nozdrza. Podniosła się. Stała przede mną i w dalszym ciągu patrzyła prosto na mnie.
-Mogę cię przytulić? – zapytała, a ogromny kamień, który zalegał na moim sercu od razu spadł. Szybko podniosłem się z podłogi i zanim ona zdążyła wykonać jakikolwiek ruch ja mocno wtuliłem się w jej ciało. Byłem z siebie dumny. Od kilkunastu dni po raz pierwszy poczułem szczęście i radość. Mogłem nareszcie odetchnąć z ulgą. Martha położyła dłonie na moich plecach i wyszeptała cichutko ‘dziękuję’.
-To ja ci dziękuję. – jeszcze bardziej zacieśniłem uścisk. Po chwili jednak odsunąłem ją od siebie. – Witam w zespole.
~*~
Witam Was! :)
stęskniłam się za Wami, wiecie? 
przepraszam, że od tygodnia nic nie dodawałam, ale miałam masę nauki.
naprawdę. 
w tym tygodniu wyjątkowo codziennie miałam jakiś sprawdzian lub kartkówkę.;/
*
no, ale cóż. mam nadzieję, ze rozdział Wam się spodobał chociaż trochę.
pisałam go o 4 rano, więc mogą wystąpić błędy językowe. przepraszam.;*
*
piszcie swoje opinie w komentarzach.:)
7+ komentarzy = nowy rozdział.:)

8 komentarzy:

  1. Jest cudowny i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. PRAWDZIWE CUDO :* JAK TO DOBRZE, ŻE KTOŚ W KOŃCU NAPISAŁ TEN LIST ;3
    ŚWIETNIE PISZESZ .. I JEŻELI SKOŃCZYSZ TO NIE WIEM CO CI ZROBIĘ NO XD
    CZEKAM NA NASTĘPNY!!!!!!!!!!!!! <3

    zapraszam:
    http://podroz-dookola-swiata-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zayebiste ! W końcu ją przyjeli *w*

    Czekam na NN ;* Wenyyy <3333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuuuuuudo.<3 Ajajajajajajj..jaramsiętym.:***. Jak zwykle z niecierpliwością czekam na następny.<3
    /Daniella.*-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Juss kochanyy *u* dobrze ,ze ta glupia komisja ja przyjela ;*
    CUDNY ;3 i nie przepraszaj rozumiemy i czekam na ciag dalszy ... juz nie moge sie doczekac ! ;o

    Zz x

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG cudo kocham too *.*Ten blog jest wspaniały proszę niech Martha będzie z Harrym <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże dalej jest cudowny

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej *.* CUDOWNY! <3 czekam na next !!! :*

    OdpowiedzUsuń