niedziela, 6 października 2013

Chapter 17.

~z perspektywy Marthy~

Pomału otworzyłam zaspane oczy. Spojrzałam w lewą stronę, aby upewnić się co do obecności chłopaka z którym spędziłam noc. Jakie wielkie było moje zaskoczenie gdy zobaczyłam, że jestem kompletnie sama. Pomału podniosłam się na łokciach, aby móc ogarnąć wzrokiem cały pokój który został delikatnie zdemolowany ostatniej nocy.
-Harry? – zawołałam dość cicho.  Odpowiedział mi cisza. Zmartwiona podniosłam się do pozycji siedzącej i szybko sięgnęłam po koszulkę i spodnie, które leżały nieopodal łóżka. Przechodząc powoli po sypialni mogłam zauważyć ewidentny brak męskich ubrań na podłodze. Oznaczało to, że Harry już wcześniej wstał. Wychyliłam się z pokoju rozejrzałam się po przedpokoju. W całym domu panowała ta sama nudna cisza którą zastawałam każdego dnia. Ruszyłam wolnym krokiem na dół po schodach do kuchni. Włączyłam ekspres do kawy, aby ten mógł wykonać czynność dla której był skonstruowany. W czasie kiedy pojedyncze kropelki kawy spadały powoli do dzbanka postanowiłam się rozejrzeć za Hazzą. Nigdzie nie było nawet śladu po nim. Tak jakby wyparował, albo zniknął. Dziwne myśli zaczęły krążyć po mojej głowie. Zaczynałam zastanawiać się czy, aby na pewno nie zrobiłam czegoś źle co mogło spowodować jego brak obecności w moim domu. Szybko wbiegłam po schodach z powrotem do sypialni. Ze stolika nocnego podniosłam swój telefon i sprawdziłam czy może przypadkiem nie zostawił żadnej wiadomości. Na ekranie widziałam tylko moją tapetę. Nic innego. Zaczynałam się martwić, więc bez wahania wykręciłam jego numer, który już znałam na pamięć. Brak odpowiedzi. Jedynym dźwiękiem jakim usłyszałam był irytujący sygnał. ‘Cześć…’ – Harry! – ‘… tu Harry. Zostaw wiadomość po sygnale.’ Zawiedziona nacisnęłam czerwoną słuchawkę. – Co się z tobą dzieje? – powiedziałam praktycznie sama do siebie. Nikt nie mógł usłyszeć mojego żałosnego tonu. Postanowiłam zaczekać. Myślałam, że nie odbiera dlatego, że jest na jakimś spotkaniu. Przez kilka godzin próbował wpoić samej sobie, że oddzwoni wieczorem. Miałam nadzieję, że to zrobi. Jak się okazało, zresztą po raz kolejny, że nadzieja jest matką głupich.

*kilka dni później*

Z zamyślenia wytrącił mnie dźwięk dzwonka mojego telefonu. Szybko poderwałam się z fotela i podbiegłam do urządzenia. Podniosłam go szybko i spojrzałam na wyświetlacz. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Iana. Próbując uspokoić swoje emocje nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Cześć, nie przeszkadzam? – zapytał przyjazny głos chłopaka.
-Nie… Oczywiście, że nie.
-To dobrze. Myślałam, że może spędzasz czas z … - doskonale wiedziałam co zamierza powiedzieć.
-Nie. Jestem sama w domu. Dzwonisz w jakimś konkretnym celu? – wtrąciłam się w jego słowa.
-T..Tak. Justin kazał ci przekazać, że jutro wylatujemy do Nowego Yorku.
-Do Nowego Yorku? W jakim celu? – zapytałam podejrzliwie.
-Scooter, zadzwonił do miejscowej szkoły tanecznej i zaproponował, żebyśmy dali tam warsztaty tańca. Dyrektor był podobno wniebowzięty i od raz przyjął propozycje. Czy to nie wspaniałe Martha? – mówił z podekscytowaniem. Był szczęśliwy. Ja też powinnam być. Jednak nie potrafiłam. Może byłam za słaba, żeby pogodzić się z tym, że nie byłam wystarczająca dla kogoś na kim naprawdę mi zależało. – Jesteś tam?
-Tak. Przepraszam. Zamyśliłam się. – odparłam kiedy dotarło do mnie, że Ian coś powiedział. – Tak to cudownie. Cieszę się. – dodałam bez entuzjazmu, którym w innym wypadku bym wręcz tryskała.
-A po kilku dniowych warsztatach ruszamy na podbój Europy, a następnie Australii. – powiedział. - Do zobaczenia jutro. Scooter wyśle ci później informacje dotyczące lotu. Śpij dobrze.

-Ty też. – odparłam, żeby w następnej kolejności rozłączyć się. Odłożyłam telefon na ławie, a zamiast niego

chwyciłam w ręce pilot od telewizora. Włączyłam urządzenie i wybrałam kanał na którym puszczano teledyski muzyczne. Trafiłam na nową piosenkę Lady Gagi. W innych okolicznościach zaczęłabym się zachwycać wszystkim. Tym, że jadę do Nowego Yorku, aby prowadzić własne warsztaty taneczne i tym, że Lady Gaga wydała kolejny utwór, którego teledysk wkrótce będzie bił rekordy oglądalności. Nic nie obchodziło mnie w tym momencie. Moje myśli cały czas obracały się dookoła postaci w lokach i dołeczkami w policzkach. Zastanawiałam się co robi, co myśli, a przede wszystkim dlaczego odszedł bez słowa. Miałam wrażenie, że wszystko zaczyna odwracać się przeciwko mnie. Nigdy nie mogłam odnaleźć się w miłości, a wydarzenia sprzed kilkudziesięciu godzin utwierdziły mnie w przekonaniu, że do końca życia będę tkwiła w punkcie wyjściowym, czyli jako stara panna z kilkunastoma kotami na utrzymaniu.
~*~
PRZEPRASZAM ŻE TAK DŁUGO, PRZEPRASZAM ŻE TAK KRÓTKO.
PRZEPRASZAM ŻE Z BŁĘDAMI.
PRZEPRASZAM ZAWALIŁAM :c
*
7+komentarzy = nowy rozdział.