niedziela, 17 lutego 2013

Chapter 5.


~z perspektywy Marthy~

Emocje sięgały najwyższych granic. Oczekiwanie było jak wyrok na pewną śmierć. Okrutne i ciągnące się w nieskończoność. Nie wiedziałam co mam zrobić z tym uczuciem. Chciałam być wyluzowana, jednak wyszło inaczej. Stres i ciekawość zżerały mnie od środka. Pragnęłam już poznać wyniki. Poczuć to co czują ludzie po werdykcie, tego właśnie chciałam. Mimo iż wiedziałam, że szanse są nikłe, zaangażowałam się. Podczas mojego występu czułam się jakbym tańczyła po raz pierwszy. Wyjątkowe uczucie. Odniosłam wrażenie jakbym szybowała w powietrzu, na skrzydłach, wysoko ponad chmurami. Nie da się tego lepiej opisać. Porównanie tańca do latania jest czymś odpowiednim. Kiedy lecisz czujesz wolność, kiedy tańczysz jest dokładnie tak samo. To dwa współgrające czynniki. Dlatego można porównać je do siebie.
Wpatrywałam się w jeden punkt na ścianie. Mój wzrok utkwił na, wiszącym na ścianie, plakacie Biebera. Zastanawiałam się czy w ogóle zechciał się tu pojawić, aby zobaczyć występy wszystkich uczestników castingu. W końcu wszyscy przyszli tu, aby walczyć o miejsce u boku Justina na scenie. To było marzeniem każdego obecnego w szatni. Walczyliśmy pomiędzy sobą o to. Przybyło nas około trzydziestu, a do grupy tanecznej piosenkarza miało dostać się jedynie kilka najlepszych. Nie dla wszystkich będzie to szczęśliwy dzień. Spojrzałam w prawą stronę. Na ławce, zaraz obok mnie siedział chłopak o ciemnych włosach i brązowych oczach. Uśmiechał się przyjaźnie. Odwzajemniłam uśmiech. Nie chciałam wyjść na gbura.
-Nazywam się Ian. – wyciągnął swoją dłoń w moją stronę. – Ian Eastwood.
-Ten Ian Eastwood? – znałam go. Widziałam mnóstwo jego filmików na youtubie. Był świetnym tancerzem. Jeździł po całym świecie i udzielał lekcji osobą uczącym się. Zaraz po Peazer był moim drugim idolem. Na moje słowa chłopak tylko delikatnie pokiwał twierdząco głową. Nie mogłam uwierzyć, że siedzę obok istnej legendy tańca.
-A ciebie jak nazywają? – uniósł znacząco jedną brew i spojrzał na  mnie z bardzo zabawną miną.
-Martha Brooks. – po raz pierwszy uścisnęłam dłoń Eastwooda.  – Miło mi cię poznać. Jesteś moją inspiracją.
-Miło to słyszeć. – jego uśmiech poszerzył się. – Widziałem jak tańczyłaś. To było niesamowite. – jego słowa całkowicie zbiły mnie z tropu. Usłyszałam komplement od mojego idola. Zapomniałam o uczuciu towarzyszącemu mi tego dnia. Słowa Iana jakby wymazały wszystko co złe, dołujące i irytujące.
-Nie spodziewałam  się takich słów od ciebie. Dziękuję, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. – uśmiechnęłam się do niego. Chciałam okazać tym jak najwięcej pozytywnej energii, która w tamtym momencie tryskała ze mnie.
-Drodzy uczestnicy, zapraszamy was ponownie na scenę. Ogłoszenie wyników nastąpi za kilka minut. – usłyszałam kobiecy głos dochodzący z głośnika. Trema i ciśnienie znowu powróciły. Ponownie poczułam jak nerwy wiążą mój żołądek od środka. Dłonie dostały drgawek, a zimne poty zaczęły oblewać całe moje ciało.
-Ey, Martha. Spokojnie. – poczułam jak ramię Iana obejmuje mnie. W tamtym momencie nawet dotyk znienawidzonych przeze mnie osób był mi potrzebny. Potrzebowałam czyjegoś ciepła i czułości. – Chodź. – chłopak pociągnął mnie za rękę i zaczął prowadzić mnie w miejscu, z którego przed niecałą godziną wróciłam. Wzięłam głęboki wdech i chociaż na chwilę uspokoiłam się. Nadal trzymając Eastwooda za rękę wyszłam na środek sceny. Wszyscy ustawieni byli w rzędzie. Każdy musiał się liczyć z dobrą, a nawet złą wiadomością. Nic nie było pewne. Spojrzałam na twarz mojego towarzysza, a ten obdarował mnie pocieszającym uśmiechem.
-Witamy was ponownie. – zaczął przewodniczący komisji. – Chcemy, żebyście wiedzieli, że podnieśliście poprzeczkę wysoko. Było bardzo ciężko wybrać tylko kilku z was.
-Teraz będziemy czytać kolejno nazwiska. – zabrała głos kobieta siedząca obok jej przedmówcy. – Wyczytane osoby proszone są o krok w przód. – serce zaczęło wybijać nieregularne rytmy i pod wpływem większej dawki emocji przymrużyłam delikatnie oczy i mocno ścisnęłam dłoń Iana. Czułam się jak w jakimś tanim reality-show. Czekaliśmy kilka minut. Miałam ochotę upaść na podłogę i krzyczeć, żeby przestali nas tak męczyć. Po następnej minucie usłyszałam ponownie kobiecy głos.
-Michael Dallas, Kim Robson, Amy Adams, Carl Kosinsky, Tom Donaghiu, Jennifer Kraft, Ian Eastwood. – chłopak puścił moją dłoń i niepewnie wyszedł na przód. –  Niestety, ale muszę was zmartwić. – po sali rozeszły się ciche szepty, gdy kobieta przerwała swoją wypowiedź. – Niestety od jutra będziecie zmuszeni wstawać codziennie o piątej rano, żeby zdążyć na trening. Wasza siódemka zostaje właśnie współpracownikami Justina Biebera! – krzyki radości doszły do moich uszu. Poczułam wielki ucisk i żal. Wiedziałam, że moja przyszłość jest niepewna. Zrobiło mi się ciężko na sercu. Z mojego rzędu dochodziły mnie odgłosy płaczących dziewczyn i niekiedy ciche przekleństwa z męskich ust. – Z resztą musimy się niestety pożegnać. Dziękujemy, że zaszczyciliście nas swoją obecnością. – wszyscy zaczęli schodzić ze sceny. To samo uczyniłam. Wchodząc za kulisy podeszłam szybko do Eastwooda. Od jego ciała aż biło radością.
-Gratuluję ci. – uśmiechnęłam się sztucznie i prędko zabrałam swoją torbę treningową.
-Martha poczekaj. – nie zatrzymałam się. Szłam przed siebie. Opuściłam szatnie i usłyszałam na korytarzu czyjś śmiech. Nie działało to na mnie dobrze. Nie potrafiłam dłużej kłębić swoich negatywnych emocji i dałam im upust w postaci łez. Mój obraz stawał się co raz bardziej niewyraźny przez słone krople wody. Zaczęłam szybko iść w kierunku wyjścia. Chciałam opuścić to miejsce, zostawiając za sobą to wszystko. Kierując się głównym korytarzem minęłam dwójkę chłopaków. Nie zwracałam uwagi kim są. Nie leżało to wtedy w moim interesie. Wzięłam szybko zakręt w lewo i zderzyłam się z kimś. Usłyszałam ciche ‘przepraszam’ z ust tej osoby. Był chłopakiem, to wiedziałam na pewno. Nie dostrzegłam jak wyglądał. Po pierwsze uniemożliwiały mi to załzawione oczy, a po drugie to fakt, że od razu po zderzeniu uciekłam stamtąd. Opuściłam budynek i ciepłe powietrze uderzyło w moją twarz. Słońce miało się już ku zachodowi, a ja nie wiedząc dokąd idę próbowałam odnaleźć drogę powrotną do hotelu, w którym się zatrzymałam. Zastanawiałam się jak to będzie po powrocie do Londynu. Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy moim bliskim. Zawiodłam ich i przyniosłam hańbę. To było dla mnie najgorsze. Rozczarowanie Willa i moich rodziców. Najgorsza kara jaka może się komukolwiek przytrafić. Czułam się podle, chociaż doskonale wiedziałam, że to nie ode mnie zależało. Smutek i w pewnym sensie złość. To właśnie czułam chodząc zatłoczonymi ulicami Los Angeles, miasta aniołów.
witam Was kochani! :D
oto mamy już piąty rozdział.
mam nadzieję że Wam się spodobał.:)
piszcie swoje opinie.:D
7+ komentarzy = następny rozdział .:)
*
napisałam twitlongera.
jest taki ogólny.
jeżeli można to tak nazwać.:D
w każdym razie, zachęcam do przeczytania.:) 

12 komentarzy:

  1. jest świetny <3 chce jak najszybciej nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział ;) co będzie teraz z Marthą ? musisz szybko dodać nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Next,next,next.!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebistyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu ludzie co wam tak kiepsko idzie to pisanie tych komentarzy ? żeby pod tak świetnym rozdzialem były zaledwie 4 komentarze ? normalnie masakra

    OdpowiedzUsuń
  6. ojej szkoda ze jej nie przyjeli ! ;/ a co z Harrym okok ... czekam na nowy ;3
    Bosski. :*

    Zzx

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie sie zapowiada, czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo ciekawie opisujesz to wszytko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. pięknie, mi się podoba <3

    zapraszam do siebie. jest już drugi rozdział <3

    love-is-escape.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. superr :* kiedy next ??

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej ;3
    Nominowałam Cię do The Versatile Blogger !
    Więcej informacji znajdziesz u mnie na blogu http://szalonemarzeniaa.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  12. no no! masz wielki talent :) czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń