~z perspektywy Marthy~
Emocje sięgały najwyższych granic. Oczekiwanie było jak
wyrok na pewną śmierć. Okrutne i ciągnące się w nieskończoność. Nie wiedziałam
co mam zrobić z tym uczuciem. Chciałam być wyluzowana, jednak wyszło inaczej.
Stres i ciekawość zżerały mnie od środka. Pragnęłam już poznać wyniki. Poczuć
to co czują ludzie po werdykcie, tego właśnie chciałam. Mimo iż wiedziałam, że
szanse są nikłe, zaangażowałam się. Podczas mojego występu czułam się jakbym
tańczyła po raz pierwszy. Wyjątkowe uczucie. Odniosłam wrażenie jakbym
szybowała w powietrzu, na skrzydłach, wysoko ponad chmurami. Nie da się tego
lepiej opisać. Porównanie tańca do latania jest czymś odpowiednim. Kiedy lecisz
czujesz wolność, kiedy tańczysz jest dokładnie tak samo. To dwa współgrające
czynniki. Dlatego można porównać je do siebie.
Wpatrywałam się w jeden punkt na ścianie. Mój wzrok utkwił
na, wiszącym na ścianie, plakacie Biebera. Zastanawiałam się czy w ogóle
zechciał się tu pojawić, aby zobaczyć występy wszystkich uczestników castingu.
W końcu wszyscy przyszli tu, aby walczyć o miejsce u boku Justina na scenie. To
było marzeniem każdego obecnego w szatni. Walczyliśmy pomiędzy sobą o to.
Przybyło nas około trzydziestu, a do grupy tanecznej piosenkarza miało dostać
się jedynie kilka najlepszych. Nie dla wszystkich będzie to szczęśliwy dzień.
Spojrzałam w prawą stronę. Na ławce, zaraz obok mnie siedział chłopak o
ciemnych włosach i brązowych oczach. Uśmiechał się przyjaźnie. Odwzajemniłam
uśmiech. Nie chciałam wyjść na gbura.
-Nazywam się Ian. – wyciągnął swoją dłoń w moją stronę. –
Ian Eastwood.
-Ten Ian Eastwood? – znałam go. Widziałam mnóstwo jego
filmików na youtubie. Był świetnym tancerzem. Jeździł po całym świecie i udzielał
lekcji osobą uczącym się. Zaraz po Peazer był moim drugim idolem. Na moje słowa
chłopak tylko delikatnie pokiwał twierdząco głową. Nie mogłam uwierzyć, że
siedzę obok istnej legendy tańca.
-A ciebie jak nazywają? – uniósł znacząco jedną brew i spojrzał
na mnie z bardzo zabawną miną.
-Martha Brooks. – po raz pierwszy uścisnęłam dłoń
Eastwooda. – Miło mi cię poznać. Jesteś
moją inspiracją.
-Miło to słyszeć. – jego uśmiech poszerzył się. – Widziałem
jak tańczyłaś. To było niesamowite. – jego słowa całkowicie zbiły mnie z tropu.
Usłyszałam komplement od mojego idola. Zapomniałam o uczuciu towarzyszącemu mi
tego dnia. Słowa Iana jakby wymazały wszystko co złe, dołujące i irytujące.
-Nie spodziewałam się
takich słów od ciebie. Dziękuję, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. –
uśmiechnęłam się do niego. Chciałam okazać tym jak najwięcej pozytywnej
energii, która w tamtym momencie tryskała ze mnie.
-Drodzy uczestnicy, zapraszamy was ponownie na scenę.
Ogłoszenie wyników nastąpi za kilka minut. – usłyszałam kobiecy głos dochodzący
z głośnika. Trema i ciśnienie znowu powróciły. Ponownie poczułam jak nerwy
wiążą mój żołądek od środka. Dłonie dostały drgawek, a zimne poty zaczęły
oblewać całe moje ciało.
-Ey, Martha. Spokojnie. – poczułam jak ramię Iana obejmuje mnie.
W tamtym momencie nawet dotyk znienawidzonych przeze mnie osób był mi
potrzebny. Potrzebowałam czyjegoś ciepła i czułości. – Chodź. – chłopak
pociągnął mnie za rękę i zaczął prowadzić mnie w miejscu, z którego przed
niecałą godziną wróciłam. Wzięłam głęboki wdech i chociaż na chwilę uspokoiłam
się. Nadal trzymając Eastwooda za rękę wyszłam na środek sceny. Wszyscy
ustawieni byli w rzędzie. Każdy musiał się liczyć z dobrą, a nawet złą
wiadomością. Nic nie było pewne. Spojrzałam na twarz mojego towarzysza, a ten
obdarował mnie pocieszającym uśmiechem.
-Witamy was ponownie. – zaczął przewodniczący komisji. –
Chcemy, żebyście wiedzieli, że podnieśliście poprzeczkę wysoko. Było bardzo
ciężko wybrać tylko kilku z was.
-Teraz będziemy czytać kolejno nazwiska. – zabrała głos
kobieta siedząca obok jej przedmówcy. – Wyczytane osoby proszone są o krok w
przód. – serce zaczęło wybijać nieregularne rytmy i pod wpływem większej dawki
emocji przymrużyłam delikatnie oczy i mocno ścisnęłam dłoń Iana. Czułam się jak
w jakimś tanim reality-show. Czekaliśmy kilka minut. Miałam ochotę upaść na
podłogę i krzyczeć, żeby przestali nas tak męczyć. Po następnej minucie
usłyszałam ponownie kobiecy głos.
-Michael Dallas, Kim Robson, Amy Adams, Carl Kosinsky, Tom
Donaghiu, Jennifer Kraft, Ian Eastwood. – chłopak puścił moją dłoń i niepewnie
wyszedł na przód. – Niestety, ale muszę
was zmartwić. – po sali rozeszły się ciche szepty, gdy kobieta przerwała swoją
wypowiedź. – Niestety od jutra będziecie zmuszeni wstawać codziennie o piątej
rano, żeby zdążyć na trening. Wasza siódemka zostaje właśnie współpracownikami
Justina Biebera! – krzyki radości doszły do moich uszu. Poczułam wielki ucisk i
żal. Wiedziałam, że moja przyszłość jest niepewna. Zrobiło mi się ciężko na
sercu. Z mojego rzędu dochodziły mnie odgłosy płaczących dziewczyn i niekiedy
ciche przekleństwa z męskich ust. – Z resztą musimy się niestety pożegnać.
Dziękujemy, że zaszczyciliście nas swoją obecnością. – wszyscy zaczęli schodzić
ze sceny. To samo uczyniłam. Wchodząc za kulisy podeszłam szybko do Eastwooda.
Od jego ciała aż biło radością.
-Gratuluję ci. – uśmiechnęłam się sztucznie i prędko
zabrałam swoją torbę treningową.
-Martha poczekaj. – nie zatrzymałam się. Szłam przed siebie.
Opuściłam szatnie i usłyszałam na korytarzu czyjś śmiech. Nie działało to na
mnie dobrze. Nie potrafiłam dłużej kłębić swoich negatywnych emocji i dałam im
upust w postaci łez. Mój obraz stawał się co raz bardziej niewyraźny przez
słone krople wody. Zaczęłam szybko iść w kierunku wyjścia. Chciałam opuścić to
miejsce, zostawiając za sobą to wszystko. Kierując się głównym korytarzem
minęłam dwójkę chłopaków. Nie zwracałam uwagi kim są. Nie leżało to wtedy w
moim interesie. Wzięłam szybko zakręt w lewo i zderzyłam się z kimś. Usłyszałam
ciche ‘przepraszam’ z ust tej osoby. Był chłopakiem, to wiedziałam na pewno.
Nie dostrzegłam jak wyglądał. Po pierwsze uniemożliwiały mi to załzawione oczy,
a po drugie to fakt, że od razu po zderzeniu uciekłam stamtąd. Opuściłam
budynek i ciepłe powietrze uderzyło w moją twarz. Słońce miało się już ku
zachodowi, a ja nie wiedząc dokąd idę próbowałam odnaleźć drogę powrotną do
hotelu, w którym się zatrzymałam. Zastanawiałam się jak to będzie po powrocie
do Londynu. Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy moim bliskim. Zawiodłam ich i
przyniosłam hańbę. To było dla mnie najgorsze. Rozczarowanie Willa i moich
rodziców. Najgorsza kara jaka może się komukolwiek przytrafić. Czułam się
podle, chociaż doskonale wiedziałam, że to nie ode mnie zależało. Smutek i w
pewnym sensie złość. To właśnie czułam chodząc zatłoczonymi ulicami Los
Angeles, miasta aniołów.
witam Was kochani! :D
oto mamy już piąty rozdział.
mam nadzieję że Wam się spodobał.:)
piszcie swoje opinie.:D
7+ komentarzy = następny rozdział .:)
*
napisałam twitlongera.
jest taki ogólny.
jeżeli można to tak nazwać.:D
w każdym razie, zachęcam do przeczytania.:)
jest świetny <3 chce jak najszybciej nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;) co będzie teraz z Marthą ? musisz szybko dodać nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNext,next,next.!! <3
OdpowiedzUsuńzajebistyyy <3
OdpowiedzUsuńjezu ludzie co wam tak kiepsko idzie to pisanie tych komentarzy ? żeby pod tak świetnym rozdzialem były zaledwie 4 komentarze ? normalnie masakra
OdpowiedzUsuńojej szkoda ze jej nie przyjeli ! ;/ a co z Harrym okok ... czekam na nowy ;3
OdpowiedzUsuńBosski. :*
Zzx
Ciekawie sie zapowiada, czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie opisujesz to wszytko :)
OdpowiedzUsuńpięknie, mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie. jest już drugi rozdział <3
love-is-escape.blogspot.com
superr :* kiedy next ??
OdpowiedzUsuńHej ;3
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger !
Więcej informacji znajdziesz u mnie na blogu http://szalonemarzeniaa.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam !
no no! masz wielki talent :) czekam na nn :)
OdpowiedzUsuń