niedziela, 10 lutego 2013

Chapter 4.


~z perspektywy Harryego~

Nie miałem najmniejszej ochoty oglądać z nimi występów przeróżnych osób z całej Ameryki i z poza jej granic. Potrzebowałem ciszy, skupienia. Musiałem chwilę odetchnąć i pomyśleć. Pod nieuwagę chłopaków wymknąłem się i zaszyłem w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu w którym był tylko panel dźwiękowy, fotel, kilka par słuchawek i  mikrofon. Na jednej ze ścian było okno, z którego miałem widok prosto na scenę. Westchnąłem głośno i zamknąłem drzwi na klucz. Byłem odcięty od wszelkich dźwięków i szmerów. Doskonale słyszałem rytmiczne bicie własnego serca. Usiadłem  na fotelu i przymrużyłem delikatnie oczy. Zacząłem zastanawiać się nad sensem życia i prawdziwości osób, które mnie otaczają. Od dłuższego czasu co raz częściej mi się to zdarzało. Myślałem nad tym co by było gdyby mnie nie było na tym świecie. Czy w ogóle One Direction miałoby szansę dalej funkcjonować? Czy ludzie przejęli by się moja śmiercią? Na pewno ktoś by zareagował. Na pewno, bo na świecie jest ponad dziesięć milionów nastolatek, które przejmują się nawet najdrobniejszym zadrapaniem na moim ciele. Podziwiam je za to. Są w stanie spędzić kilkanaście godzin na wyszukiwaniu informacji na temat mnie i zespołu. Wymyślają różne opowieści i historie, których często z chłopakami jesteśmy bohaterami. To cudowne, że aż taka ilość osób wie więcej o nas niż my sami. Gdyby nie ta część społeczeństwa na sto procent nie siedziałbym tu teraz i ukrywał się przed Niallem, Zaynem, Liamem, Louisem i samym Justinem Bieberem. Możliwe że gdyby nie nasi fani to nadal pracowałbym w piekarni w Holmes Chapel i niemiłosiernie nudził się w swoim rodzinnym domu. Jestem im wdzięczny za to, że dają nam wsparcie każdego dnia, nawet jeśli jest ciężko są przy nas.
Moją głowę zaprzątały myśli na temat kobiet, które namieszały i będą mieszały w moim życiu. Wyobrażałem sobie jak może wyglądać miłość mojego życia. Zastanawiałem się jaki ma kolor włosów, oczu. Myślałem też nad tym co to w ogóle znaczy zaznać miłości. Nigdy dotąd nie czułem tego. Wszystkie moje związki były jak dotychczas jedną wielką porażką, czyli fatalnym zauroczeniem.. Chciałem spotkać osobę, która zaakceptowałaby wszystko we mnie. Moje wady, zalety. Pragnąłem dobrze ulokować swoje uczucia, które z biegiem czasu przynosiłyby zyski, a czasami nawet i straty. Tak jak na lokacie w banku. Jednak miłość nie jest porównywalna do niczego. Wyszukiwanie podobieństw pomiędzy potęgą miłości, a przedmiotami i miejscami związanymi z pieniędzmi i rzeczami materialnymi to nie za dobre wyjście. Miłość jest unikalna i niepodważalna. Wyjątkowa i wspaniała. Każdy zasługuje na to aby tego zaznać, więc dlaczego ja jeszcze nie znalazłem kogoś przeznaczonego dla mnie i mojego serca?  Na samą myśl w moich oczach pojawiły się słone krople. Nie powstrzymywałem ich. Dałem upust emocjom i po prostu rozpłakałem się jak mały dzieciak. Na swoich wargach czułem wilgoć łez. Ich smak dał się we znaki na moim podniebieniu. Zdałem sobie sprawę, że jeżeli tak miałoby wyglądać moje życie to na starość siedziałbym sam w wielkiej rezydencji otoczony stadem zapchlonych kotów, których niemiałbym siły odwieść do weterynarza.
Otarłem łzy z policzka i postanowiłem wziąć się garść. Spojrzałem niepewnie na zegarek w telefonie, który wskazywał godzinę 18:51. Zorientowałem się, że siedziałem w tym pomieszczeniu ponad półtorej godziny. Wstałem z fotela z zamiarem powrotu na wielką salę na której odbywał się casting. Pomieszczenie przypominało wielką salę kinową. Scena i przed nią kilkanaście rzędów krwisto czerwonych siedzeń. Panelu jurorskiego też nie zabrakło. Był umieszczony centralnie przed sceną, na której obecnie jakiś chłopak dawał pokaz swoich umiejętności. Justin, jak i cała reszta siedzieli na tyłach. Nie chcieli oni bowiem, aby na sali zapanowała ciężka atmosfera, która mogła być spowodowana szóstką znanych osób. Zbliżyłem się do grupki moich przyjaciół, którzy z ogromnym zainteresowaniem przyglądali się występującym tancerzom. Zająłem miejsce obok Liama, który od razu skierował się w moją stronę.
-Gdzieś ty do cholery były tyle czasu? – zapytał ze zdenerwowaniem w głosie.
-Byłem się przejść. Głowa mnie rozbolała.
-No to żałuj, bo wystąpiło tu wiele znakomitych tancerzy. Ci ludzie są niesamowici.
-Taa. Zapewne. – powiedziałem ściszonym tonem, tak aby nikt mnie nie usłyszał. Muzyka ucichła, a z przednich rzędów rozległ się doniosły baryton jednego z sędziów.
-Dziękujemy ci Michael. Czekaj cierpliwie na wyniki. – zwrócił się do chłopaka stojącego na scenie. Ten tylko pokiwał twierdząco głową i wrócił za kurtynę. – Teraz zapraszamy na scenę ostatnią tancerkę.
-Martha Brooks proszona o wyjście zza kulis. – tym razem zabrzmiał przeraźliwie chrypiący kobiecy głos. Wolno przetarłem zmęczone oczy i wlepiłem spojrzenie w drewniane deski sceny. Od prawej strony dochodziły mnie głosy moich kumpli. Zażarcie dyskutowali o dziewczynie, która za parę chwil miała wystąpić przed nami. Po krótkiej chwili na scenie pojawiła się średniego wzrostu dziewczyna, z półdługimi, falowanymi brązowymi włosami, ubrana w wygodne ubranie do ćwiczeń. Moje źrenice rozszerzyły się do wielkich rozmiarów, a serce zaczęło wybijać nieregularne rytmy. Zacząłem szybciej oddychać. Po raz pierwszy poczułem coś w rodzaju gilgotek we wnętrzu mojego brzucha. Jej niebiański uśmiech i zniewalające spojrzenie wprawiły mnie w trans. Po raz pierwszy w życiu widziałem kobietę o tak niezwykłej i nieskazitelnej urodzie. Już sam jej sposób poruszania się sprawił, że miałem ochotę ją poznać i porozmawiać. Chciałem zamienić z nią chociażby kilka zdań. Poznać bliżej tą niesamowitą istotę.
-Witamy cię w Los Angeles. – głos trzeciego z jurorów wypchnął mnie ze stanu osłupienia. – Z twojej karty, którą wypełniałaś przed wejściem do studia, wynika że pochodzisz z Londynu. Czy to prawda?
-Tak, proszę pana. – jej głos brzmiał jak najcudowniejsza z melodii. Był jak miód na moje uszy. Mógłbym słuchać jej dzień i noc. Zakochałem się w melodyjnym tonie wydobywanym z jej ust.
-Z bardzo daleka do nas przybywasz.
-Tak się złożyło. – na jej twarzy zagościł jeszcze szerszy uśmiech.
-Jesteś studentką pierwszego roku w Royal Academy Of Dance, więc na pewno wiele potrafisz. To niezwykle ceniona placówka w tej branży. Przynieś jej chlubę. Powodzenia.
-Dziękuję. – powiedziała i już po chwili zapanowała cisza oraz ciemność. Jedna smuga światła powędrowała na postać dziewczyny. Pierwsze takty piosenki Biebera i Nicki Minaj ‘Beauty And A Beat’  poleciały z głośników. Do czasu, aż zaczęła się solówka Justina, Martha stałą nieruchomo na scenie. Z pierwszym jego słowem wyśpiewanym w piosence Brunetka zaczęła swój układ. Nie znałem się na tańcu, ale to co prezentowała swoimi ruchami już na samym początku dało dużo do myślenia. Jej płynne ruchy, które mój mózg szybko przetwarzał były wykonywane z gracją i dostojnością pomimo iż były wykonywane w bardzo energiczny sposób. Pierwszą moją myślą było, że ona na bank będzie w flocie Biebera. Musiałby być skończonym idiotom, żeby jej nie zatrudnić. Na kilka sekund odwróciłem głowę w kierunku kanadyjskiego piosenkarza. Dostrzegłem, że na jego twarzy malowało się zaskoczenie i zafascynowanie. Moja znajomość z tą dziewczyną w wielkiej mierze zależy od niego. Jeżeli zadecyduje, że Martha ma wracać do Londynu to szanse, że jeszcze kiedykolwiek ją spotkam są nikłe i wątłe. Moje spojrzenie znów skierowałem na tańczącą postać przepięknej kobiety, która by u końca swojego występu. Wykonała jeszcze energiczne ruchy swoich nóg i zakończyła wysokim podskokiem. Miałem ochotę wstać i zacząć klaskać jednak wtedy wyszłaby na jaw nasza obecność. Powstrzymałem się od tego ruchu i czekałem na dalszy bieg wydarzeń.
-Dziękujemy ci Martho. Teraz skieruj się za kulisy i czekaj na wyniki. – Brooks ukłoniła się przed jurorami i wróciła z miejsca z którego przyszła. Przez całą jej drogę powrotną odprowadzałem dziewczynę wzrokiem. Kiedy zniknęła za kurtyną moją głowę znów ogarnęły myśli, ale tym razem o tym że wreszcie na mojej drodze stanęła TA odpowiednia osoba, które będzie w stanie wnieść w moje życie szczęście...
*
Witam Was! :D
oto jest 4 rozdział.:)))
mam wielką nadzieję, że Wam się spodobał i napiszecie co myślicie.:)
pamiętajcie 
7+ komentarzy = następny rozdział. :)
*
a tak w ogóle to chciałam powiedzieć, że jesteście wspaniali <3


11 komentarzy:

  1. Oho ! Już zaczyna się coś dziać :D
    Fajny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne, czekam na dalej

    Zapraszam do siebie, właśnie zaczęłam pisać i bardzo bym chciała poznać wasze opinie : http://onedirectionimaginesforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie, czekam na następny zapowiada się ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Ciekawa jestem co będzie dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. super, super. zaczyna się coś dziać.;D czekam z niecierpliwością na następny.;d

    OdpowiedzUsuń
  6. Bicz plis..no pewnie ze się podoba.^^ i to nawet bardzo.<3 Genialnie-jak zwykle.:* Lovii.:* /Daniella.<3

    OdpowiedzUsuń
  7. BOŻE KOCHAM TO OPOWIADANIE <3
    ojojoj Harry i Martha *.* Biebs musi ja przyjac! ;O czekam na nowy ... i nie my jestesmy wspaniali tylko TY :3

    Zzx

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny?; >

    OdpowiedzUsuń
  9. awwwwwwwww, jestem stuprocentowo pewna, że Justin ją przyjmie. nie ma 'nie', on musi. Twoje opowiadanie z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz bardziej zajebiste. czekamy na next'y. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Akcja coraz bardziej sie rozkręca, pisz <3

    OdpowiedzUsuń