czwartek, 4 lipca 2013

Chapter 16.

~z perspektywy Harryego~

Wyszła tylko na moment, żeby porozmawiać. Czekałem na nią w salonie myśląc, że po kilku chwilach do
mnie wróci i dokończymy oglądać film. Byłem w błędzie. Martha przez dłuższy czas nie wracała, ani chociażby nie dawała żadnego znaku życia. Można powiedzieć, że zacząłem się martwić. Pewnie gdyby miała wyjść na dłużej powiedziałaby mi o tym. Lekko podenerwowany całą sytuacją wstałem z kanapy i zacząłem przeszukiwać cały dom dziewczyny. Nie było jej w żadnej z sypialni, ani łazienek. Kuchnia i garderoba też wiały pustkami. Nic innego nie przychodziło mi do głowy. Moje uciążliwe myśli po krótkiej chwili uformowały logiczną całość. Przecież nie sprawdziłem jeszcze poza domem. Mogła być w ogrodzie i nadal rozmawiać przez telefon. Nie wiedziałam z kim prowadziła tą rozmowę, ale w tamtym momencie nie było to dla mnie zbytnio ważne. Chciałem ją tylko znaleźć i zapytać czy wszystko w porządku. Powoli zszedłem po schodach na dół i obrałem kierunek szklanych drzwi tarasowych. Pociągnąłem energicznie za uchwyt i po chwili na swoich policzkach poczułem dość chłodny napływ powietrza. Wydawałoby się to dziwne, że w Los Angeles w połowie marca jest chłodno. A jednak. Cuda się zdarzają. Wychyliłem się zza ściany i zobaczyłem skuloną postać Brooks. Siedziała opierając się o zimną ścianę z twarzą schowaną w swoje drobne i delikatne dłonie. Uśmiechnąłem się na jej widok, a moje serce samo zaczęło wybijać nie codzienne rytmy. Uśmiech zszedł z mojej twarzy kiedy do moich uszu dotarł cichy odgłos jej szlochu. Zaniepokojony zająłem miejsce obok niej i nie pytając w ogóle co się wydarzyło objąłem ją ramieniem i mocno przytuliłem do siebie. Martha bez jakiejkolwiek chwili zastanowienia wtuliła się w moje ciało, a jej łzy bezwładnie spływały po jej policzkach a następnie zostawały pochłonięte przez materiał mojej koszulki. Nie śmiałem pytać co się stało. Nie objawiało się to z braku odwagi tylko z poczucia, że tym mógłbym jeszcze bardziej ją skrzywdzić i przysporzyć ją o więcej łez. Nie chciałem tego. Chciałem jej szczęścia i nic więcej. Gdyby sama chciała to by mi powiedziała.

Wolną dłonią zacząłem gładzić jej blady i mokry policzek. Powoli wycierałem spadające krople słonej wody. Chciałem chociaż z tym jej ulżyć. Poczułem jak ręce dziewczyny mocniej zaciskają się na moim ciele. Nie powiem, schlebiało mi to. Czułem wtedy przeszywające mnie na wskroś przyjemne ciepło. Mimowolnie na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech, a odwaga która w tamtym momencie mnie napawała była
naprawdę niesamowita. Ująłem jej podbródek odrobinę mocniej. Uniosłem go w górę. Spojrzałem prosto w jej zapłakane i zaczerwienione oczy. Pomimo wielkiego bólu widziałem także ekscytację. Nie miałem pojęcia czy było spowodowane moją osobą, ale nie liczyło się to w tamtym momencie. Nie potrafiłem tak siedzieć bezczynie. Ucałowałem delikatnie jej nos, po czym ponownie oddaliłem twarz na poprzednią odległość i tym razem mój wzrok powędrował na pełne usta dziewczyny. Nawilżyła swoim językiem swoją dolną wargę po czym przysunęła się do mnie. Bez chwili zastanowienie ucałowała moje usta. Nie chcąc zaprzeczyć jej ruchom co raz to bardziej pogłębiłem pocałunek. Po raz pierwszy mogłem to poczuć. Mogłem zasmakować jej niesamowitych ust, które z tak wielką natarczywością oddawały się moim. Dawała mi tyle przyjemności ile nikt nigdy mi nie dał. Wiedziałem, że jest tą jedyną i wyjątkową. Chciałem ją na codzie. Pragnąłem jej całym sobą od czasu kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem. Od czasu kiedy uwiodła mnie swoimi niecodziennymi ruchami tanecznymi i swoją urodą.
Martha wplotła swoje delikatne dłonie w moje włosy. Co chwilę delikatnie je mierzwiła co mnie przyprawiało o gęsią skórkę. Zjechałem z dłońmi odrobinę niżej. Na talię dziewczyny. Starałem się niegwałtownie podnieść nas obu do pozycji stojącej. Wychodziło mi to całkiem nieźle. Po chwili już oboje staliśmy obok siebie całując się z ogromną zachłannością. Uniosłem jej ciało delikatnie do góry. Ona oplotła mnie swoimi długimi nogami. Oparłem ją o zimną ścianę i zjechałem z pocałunkami na jej szyję.
Pozostawiłem na  niej małe zaczerwienienie. Taka  malutka pamiątka po mnie i zarazem znak, że jest ona już tylko moja. Do moich uszu dobiegły ciche pomruki. Dawało mi to satysfakcję i motywację do dalszych działań. Szybkim ruchem ściągnąłem z niej jej koszulkę z logiem Nirvany i rzuciłem daleko za siebie. Podtrzymując jej lekkie ciało zacząłem kroczyć w kierunku wejścia do domu. Kilka razy obróciłem nas dookoła mojej własnej osi z zachwiania. Nic poważnego na szczęście się nie stało. Położyłem ją na miękkiej kanapie, a ona bez chwili ostrzeżenia pozbyła się mojej koszulki. Z natury jestem niecierpliwy i porywczy więc ponownie porwałem ją do góry i szybkim krokiem przemierzyłem odległość pomiędzy salonem, a jej sypialnią. Tam położyłem ją na łóżku i zacząłem obdarowywać jej ciało pocałunkami. Chciałem dać jej jak najwięcej przyjemności. Zsunąłem z jej nóg spodenki, po czym automatycznie pozbyłem się swoich.  Leżeliśmy przed sobą w samej bieliźnie, a jej widok co raz bardziej mnie nakręcał. Czułem, że w moich bokserkach dzieje się coś niecodziennego. Coś
co pobudzało moje narządy do pracy. Czułem jak powstaje tam mały namiocik. Wszystko dzięki tej pięknej kobiecie, która leżała pode mną i obdarowywała moją klatkę piersiową gorącymi pocałunkami. Nie potrafiłem wytrzymać i odpiąłem zapięcie jej stanika. Moim oczom ukazał się dość pokaźny biust, którego widokiem mógłbym cieszyć się każdego dnia. Zacząłem składać serię pocałunków dookoła jednej z brodawek. Słyszałem jak Brooks cicho pojękuje. Jej odgłosy sprawiały, że moja erekcja stawała się mocniejsza. Namiocik, który ustawiał mój przyjaciel, powiększał się. Zapragnąłem więcej. Podobnie jak ona. Zsunąłem z niej czarną bieliznę. Ponownie pocałowałem jej pełne usta. W między czasie czułem delikatny ucisk w moim kroczu. To ona majstrowała przy moich bokserkach i przy okazji sprawiała mi trochę przyjemności. Uśmiechnąłem się przez pocałunek kiedy poczułem, że na moim ciele nie spoczywa już żadna część garderoby. Bez wahania i ostrzeżenia wszedłem w ciało dziewczyny z wielką siłą i energią. Głośny jęk wydobył się z jej ust. Przyspieszyłem swoich ruchów. Sprawiałem jej i sobą niesamowitą przyjemność. Wiedziałem, że podoba jej się to co robię więc nie przestawałem. Dawałem z siebie wszystko całą noc.

*
Zostałem obudzony przez dźwięk czyjegoś telefonu. Podniosłem głowę do góry i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Dookoła panował dość wielki nieład. Spojrzałem w lewą stronę i dostrzegłem śpiącą piękność. Dziewczynę w której byłem zakochany. Nie czułem tego nigdy do innej dziewczyny. Tylko do niej. Uśmiechnąłem się sam do siebie uświadamiając sobie jak daleko zaszliśmy. Miałem ją na wyciągnięcie ręki i nie zmarnowałem szansy. Pogładziłem delikatnie jej policzek. Martha jedynie uśmiechnęła się i przekręciła na drugi bok. Jeszcze chwilę wpatrywałem się w niewinnie śpiącą postać dziewczyny kiedy przypomniało mi się, że dostałem wiadomość. Po omacku sięgnąłem po urządzenie i nawet nie patrząc na ekran odblokowałem go. Moim oczom od razu ukazała się wiadomość, która doszczętnie zniszczyła moje życie.

‘Od Will <3
Kocham Cię i tęsknie za Tobą <3’

Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć.

Przespałem się z dziewczyną, która najprawdopodobniej ma chłopaka. Dodatkowo wykorzystałem jej wczorajszą chwilę słabości. Zachowałem się jak ostatni kretyn. Czułem się podle z tą świadomością. Postanowiłem coś z tym zrobić i usunąć się z je świata raz na zawsze. Był to niezwykle trudny wybór, ale musiałem. Wiedziałem, że mogłoby to zaszkodzić. Bolało jak cholera jednak musiałem stawić temu czoła. 
~*~
oto kolejny rozdział :)
na następny niestety będziecie musieli poczekać do września.
jadę dzisiaj do USA i nie biorę swojego komputera, 
więc nie będę w stanie dodawać nowe rozdziały.
nie opuszczajcie mnie przez ten czas. proszę <3
kocham Was <3